Rozprawiam się z mitem
Od dawna chcę się rozprawić z mitem o tym, że kobiety są gorszymi kierowcami.
Prawdopodobnie powinnam teraz przytoczyć dokładne, policyjne statystki.
Ale to nudne.
Czytałam je i analizowałam parokrotnie. Oczywiście babeczki popełniają mniej wykroczeń drogowych, powodują zdecydowanie mniej wypadków, ale za to mniej chętnie od mężczyzn przepuszczają innych uczestników ruchu. Natomiast kiedy słyszymy, że ktoś „jeździ jak baba” to przecież nikt nie ma na myśli jazdy bezpiecznej i zgodnej z przepisami. No właśnie, to co właściwie ma taki ktoś na myśli?
Może chodzi o wyprzedzanie ciężarówki? Jeśli się jedzie za tirem 90km/h po szosie jednopasmowej bez pobocza i taka „baba” nie wyprzedza, to zasługuje na swoje miano. Tylko, że to nie ma nic wspólnego z umiejętnością jazdy samochodem, tylko jest związane ze skłonnością, lub jej brakiem, do podejmowania (zbędnego) ryzyka.
Czy może taka „baba” nie może skręcić w lewo na skrzyżowaniu bez świateł, bo się piętnaście razy rozgląda prawo-lewo-prawo i tak w kółko, zamiast spalić gumę i z piskiem opon zajechać komuś drogę? No tak, ale to znowu nie ma nic wspólnego z umiejętnością manualną prowadzenia pojazdu. To kwestia progu poczucia bezpieczeństwa i umiejętności podejmowania szybkich (albo głupich) decyzji.
Faktyczną umiejętność prowadzenia pojazdu mogłam wielokrotnie obserwować zarówno u mężczyzn jak i u kobiet. Najczęściej pracuję na zamkniętych obiektach takich jak płyty poślizgowe i tory wyścigowe. Często też prowadziłam zajęcia z driftu (poślizg kół tylnej osi, który powinien być kontrolowany, ale zajebiście rzadko komukolwiek to wychodzi). Uwaga: Płeć nie ma znaczenia!
Generalnie nikt nie potrafi jeździć samochodem, dopóki nie zacznie się tego naprawdę uczyć. Także tutaj spokojnie można by używać zamiennika „jeździ jak facet”. Jest tylko gigantyczna różnica w podejściu do nauki. Kobiety myślą, że jeżdżą gorzej, niż ma to miejsce naprawdę, a mężczyźni myślą na odwrót. Dlatego też dużo przyjemniej mi się pracuję z kobietami, bo uczą się tryliard razy szybciej od męskich ego. Kobiety mają też: płynniejsze ruchy, nie ograniczane przerośniętą ambicją i presją, doskonały refleks nie ustępujący męskiemu, niesłychaną koncentrację i możliwość słuchania i robienia jednocześnie. Jedyne czego im brakuje to pewność siebie.
Często słyszę też, że kobiety jeżdżą gorzej, bo przecież nie ma żadnej w F1, ani żadna nie odniosła spektakularnych sukcesów w rajdach w ostatnich latach. Fakt. Ale to zwykła statystyka. Jeśli wśród mężczyzn jeden na stu ma talent do ścigania i osiąga jakieś sukcesy, to wśród Pań będzie dokładnie tak samo. Jedna na sto na pewno ma talent, tylko że są maksymalnie trzy takie ścigantki w jednym sezonie. Poza tym jest u nas w Polsce kilka kobiet, które świetnie jeżdżą i wygrywały swoje kategorie, ale nieszczęśliwie te Panie akurat były bez gigantycznych budżetów, które są niezbędne, żeby móc się pochwalić wynikami na wysokim szczeblu.
Oczywiście mnie też się czasami zdarza zdenerwować na innych kierowców i od dawna już, przynajmniej w połowie przypadków, są to mężczyźni.
A w ogóle co to za określenie ta baba! Wstrętne. Niech chociaż mówią „jeździ jak kobieta” – to dużo lepiej brzmi. Tylko dziewczyny może faktycznie trochę chętniej zacznijmy się przepuszczać!
Mój chłopak po przeczytaniu tego tekstu zmarszczył nos i powiedział, że powinnam koniecznie napisać też jakie mamy wady, jako kobiety kierowczynie i co robimy źle. Ale wiecie co? Niech sobie założy swojego bloga i tam pisze co chce, tutaj jest strefa wolna od mężczyzn ☺
Super tekst! Udostępniłam go u siebie na fb🔥Pozdrawiam serdecznie.